czwartek, 21 lipca 2016

Bye bye gipsie......not yet

Nastał wreszcie dzień kontroli. Minęło już ponad pięć tygodni w gipsie. Noga nie bolała, więc w moim mniemaniu noga zrastała się tak, jak trzeba. Zawsze konsultuję się zarówno z chirurgiem, jak i z ortopedą. Taki też był plan i tym razem. Najpierw wizyta u chirurga. Ten stwierdził, że czas wreszcie pozbyć się tego gipsu, bo i tak był już miejscami luźny. Przy pomocy narzędzi rodem jak z filmu "Piła" zostałam pozbawiona mojego przez długi czas buta. Wtedy właśnie przeżyłam szok. Nózia była chudziutka z powodu zaniku mięśni, stopa zdrętwiała i jak nie moja. Nie mogłam nią w ogóle ruszać. Słyszałam, że tak to będzie wyglądało, ale jak zobaczyłam nogę na własne oczy, autentycznie byłam zdziwiona i zszokowana. Noga była cała w krwiakach, które jeszcze nie zdążyły się wchłonąć. No i te włosy. Od razu poleciałam do łazienki w przychodni, żeby je ogolić. Byłam przygotowana na tą misję ;-)
Chirurg zlecił RTG, z którego wynikało, że niestety nadal kość się nie zalewa, jedynie w jakimś minimalnym stopniu. Doktor dopatrzy się jakiejś mgiełki zalania, ja tam oczywiście nic nie widziałam. Stwierdził jednak, że mimo wszystko nie da mi ortezy tak, jak mówił na poprzedniej wizycie, bo ona nie spełni swojego zadania w moim przypadku. No i, że powinnam już zostać bez gipsu i powoli zacząć obciążać stopę, może wtedy jak krążenie zostanie pobudzone, kość zacznie się lepiej zrastać. Wydawało mi się to dziwne, żeby obciążać nie zrośniętą jeszcze kość, ale co ja się tam znam. A to jest przecież specjalista. 


Dziwny był to stan bez gipsu, noga wydawała się lekka jak piórko, ale totalnie nie byłam w stanie nawet odrobinę nią ruszyć, mimo szczerych chęci. Uświadomiłam sobie, jak ciężka praca mnie czeka, aby przywrócić stopę do sprawności. Mnóstwo godzin rehabilitacji i bolesnych ćwiczeń. To będzie ciekawe wyzwanie. A ja lubię wyzwania.
Po wizycie u chirurga przyszła kolej na konsultację u ortopedy. Tu już nie było tak śmiesznie i wesoło. Doktor jak mnie zobaczył bez gipsu to wpadł w mały szał. Powiedział, że z punktu widzenia ortopedycznego na takim etapie zrastania noga absolutnie nie może pozostać bez gipsu. Pocieszył mnie też, że takie złamanie, jak moje, zrasta się nawet do dwunastu tygodni!!! A na tym etapie rekonwalescencji zrost jest właściwy. Odetchnęłam więc z ulgą. 
Nie nacieszyłam się więc zbyt długo życiem bez gipsu. Ortopeda założył mi nowy bucik. Tym razem wybrałam gips syntetyczny, który okazał się być koloru niebieskiego.


Nowy bucik jest zdecydowanie bardziej dopasowany i mam w nim już prawidłowo ustawioną stopę. Lekarz zagipsował mnie tym razem dużo wyżej, bo pod samo kolano, co jest niestety mało wygodne. Ale do wszystkiego się można przyzwyczaić. 
Rozpoczynam więc nowy niebieski etap życia gipsowego ;-) Oby nie trwał on zbyt długo :-)



1 komentarz:

  1. Bidula Ty ! Zdrowiej bo ja wczoraj biegałem koło Twojego domu :D

    OdpowiedzUsuń