czwartek, 7 lipca 2016

Trening gipsonalny

Dziś śniło mi się bieganie, a to oznacza, że bardzoooo mi go brakuje. W końcu to już prawie 4 tygodnie, odkąd ostatni raz założyłam buty do biegania i słuchawki, i pobiegłam, gdzie mnie nogi poniosły. Ten ostatni bieg miał akurat miejsce na Mazurach, gdzie byłam na urlopie. Przepiękne tereny wokół jezior, po prostu miodzio :-)


Po przebudzeniu poczułam to zadowolenie, jakie zawsze mnie ogarniało po bieganiu :-) I przypomniałam sobie jeden z fajniejszych treningów, jakie zrobiłam. To było hmm… myśle, że jakieś dwa, może trzy lata temu. Po pracy postanowiłam tradycyjnie pobiec sobie na moją ulubioną Perełkę. W tamtym okresie to była moja stała trasa. Zbierało się na deszcz, ale nie zrażając się tym w ogóle, wyszłam z domu. Biegło się fantastycznie, jak zwykle. Dobiegałam już do Perły, kiedy lunęło ostro, naprawdę ostro. Ściana deszczu. To była wiosna albo lato, nie pamiętam, ale było ciepło. Wszyscy piesi zaczęli uciekać z piskiem, normalnie pewnie zrobiłabym to samo, ale akurat tego dnia po prostu pobiegłam dalej. Droga powrotna z Perły to był jeden wielki strumień wody, a każdy mój krok rozpryskiwał tę wodę wokół. Oczywiście byłam cała mokra, a w butach jeziora, ale micha cieszyła mi się cały czas i chyba nic nie było w stanie popsuć mojego nastroju wtedy. W pewnym momencie spotkałam Pana, który tak jak ja z zadowoleniem na twarzy biegł sobie, jakby nigdy nic. Pogadaliśmy sobie chwilkę o pięknej pogodzie i pobiegliśmy dalej, każdy w swoją stronę. Takiego uczucia euforii podczas biegania nie miałam ani wcześniej, ani nigdy potem. A w domu śmiałam się w głos zostawiając na podłodze mokre kałuże. Coś fantastycznego, polecam wszystkim :-) Ech rozmarzyłam się … Jeszcze kilka miesięcy będę musiała na to poczekać.
Tymczasem, aby nie wyjść z formy, codziennie w domu ćwiczę tzw. trening gipsonalny ;-) czy inaczej mówiąc gipsofitness ;-) Jak zwał, tak zwał, ważne żeby się ruszać i gips nie jest tu żadną wymówką. Czas mam, chęci też, więc jest git :-)


Mój zestaw obejmuje te ćwiczenia, które znane mi są z zajęć na siłce. Odpowiednio je zmodyfikowałam pod kątem gipsu. Przede wszystkim ćwiczenia na mięśnie brzucha, czyli brzuszki w tradycyjnej postaci, potem z hantlami oraz brzuchy skośne.  Wszystko robię z nogami w górze, na kanapie albo na krześle, bo tak jest mi wygodniej z gipsem. Na mięśnie głębokie wznosy nóg do góry z obciążeniem na brzuchu. Potem seria na ręce i klatę z hantlami, potem nogi.


No i jeszcze pompki i planki. Zawsze robię dwie serie wszystkiego, a co kilka dni zwiększam ilość powtórzeń.
Gdzieś chyba ze dwa miesiące temu Tomek pożyczył mi książkę „Skazany na trening”. 


Coś nie mogłam się za nią zabrać wcześniej, ale teraz mam czas więc ją czytam i wprowadzam modyfikacje do swoich treningów. Książka traktuje o kalistenice, czyli treningu tylko i wyłącznie z masą własnego ciała. Mniej więcej pół roku temu o kalistenice opowiedział mi mój kuzyn i wtedy pierwszy raz usłyszałam tą nazwę. Poczytałam o tym na necie, obejrzałam filmiki na youtube i powiem szczerze, że byłam pod wrażeniem. Ale jakoś szybko moja fascynacja tą metodą ćwiczeń opadła. Teraz mam czas więc co mi szkodzi spróbować. Autor tej książki, który przesiedział ponad 20 lat w więzieniu, a tam ta metoda ćwiczeń jest stosowana z powodzeniem do tej pory. U nas natomiast, w sensie po tej stronie krat, została zapomniana lata temu. Autor twierdzi, że wystarczy tylko sześć ćwiczeń, aby nabrać ogromnej siły w bardzo krótkim czasie. Fantastyczna rzeźba jest natomiast skutkiem ubocznym tych ćwiczeń. To pompki, przysiady, podciągnięcia, wznosy nóg, mostek i uwaga-pompki w staniu na rękach. Oczywiście nie wszystkie ćwiczenia jestem w stanie wykonać, ale te które mogę, to robię. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. 

1 komentarz:

  1. Super, że udaje się trenować z gipsem! Ja jak kiedyś miałam to odpuszczałam większość aktywności, bałam się zwyczajnie, że mogę sobie dodatkowo zaszkodzić i przez to będę gips nosić dłużej. A co do urazów i kontuzji to w przypadku kciuka narciarza https://carolina.pl/klinika-ortopedii-i-traumatologii/reka/kciuk-narciarza/ trzeba też zawsze zrobić RTG aby sprawdzić czy też nie doszło przypadkiem do złamania.

    OdpowiedzUsuń